Google vs. Microsoft Bing – spór gigantów

Bing kradnie od Googla
Czy Bing kradnie od Googla wyniki wyszukiwania? Ostatnio zrobiło się głośno o tym sporze gigantów. Wywołało to nawet bardzo żywe dyskusje między inżynierami obu firm i przerzucanie się oskarżeniami. Podsumujmy czego w ostatnich dniach mogliśmy dowiedzieć się o sporze Google vs. Bing.

Google zastawiło pułapkę na Binga

Sprytna pułapka Google miała potwierdzić tezę, że Bing obserwuje wyszukiwania internautów w Google oraz klikalność wyników, aby ulepszyć własne wyniki wyszukiwania. Na potrzeby testu dokonano ręcznej modyfikacji wyników wyszukiwania nieistniejących słów. Na początku zarówno Bing jak i Google zwracały 0 wartościowych wyników. Po modyfikacji Google zwracało określony, niepowiązany w żaden sposób z zapytaniem wynik, Bing 0 wartościowych wyników. Przez ten okres pracownicy Google przeprowadzali wyszukiwania w przeglądarce IE z włączonymi funkcjami sugerowanych stron oraz Bing Bar. Badania wydają się udowadniać tezę Google. Po 2 tygodniach ten sam wynik wyszukiwania pojawił się dla kilku spreparowanych zapytań w wyszukiwarce Bing.

Bing Korzysta, ale nie kopiuje

W swoim mailu do Danny’ego Sullivana dyrektor wyszukiwarki Microsoft Bing wydaje się potwierdzać zarzuty. Mówi o różnorodności sygnałów (ponad 1000) jakie wykorzystuje Bing do tworzenia rankingów stron oraz o wykorzystywania danych zebranych z programów takich jak pasek narzędziowy Bing. Na tej podstawie można powiedzieć, że Bing śledzi wyszukiwania w Google, traktując je jako miarodajny czynnik swojego algorytmu. Harry Shum skomentował, że niczego nie kopiują z wyników wyszukiwania Google, tylko uczą się od swoich użytkowników, którzy chcą z nimi dzielić się danymi, tak jak Google korzysta z danych swoich użytkowników.

Bing się przejęzyczył?

W zeszłym roku Google zauważyło dziwną zbieżność wyników wyszukiwania dla błędów z literówkami. W Google pojawiały się wyniki dla proponowanego poprawionego zapytania. W Bingu można było znaleźć podobne wyniki, ale bez informacji, że zapytanie zostało poprawione.

Bing kradnie ciężką pracę Google?

Kolejnym niepokojącym zjawiskiem zaobserwowanym w Google był znaczny wzrost pokrywających się wyników wyszukiwania z pierwszej strony wynikowej. Choć oczywiście nie była to bezpośrednia kopia. Google podejrzewa, że do śledzenia wyszukiwań w ich wyszukiwarce Bing mógł wykorzystywać przeglądarkę Internet Explorer. Test-pułapka został uruchomiony po zaobserwowaniu powyższych niepokojących zjawisk.

Przerzucanie się oskarżeniami

Po ujawnieniu wyników testu Google wywiązała się ciekawa między-firmowa dyskusja. Amit Singhal z Google nazwał Binga tanią podróbką Google, ponieważ wiele wyników wygląda na niekompletną, skradzioną wersją rezultatów Google. Określił wyniki wyszukiwania Binga jako poddane recyklingowi i zachęcał internautów do korzystania bezpośrednio z najbardziej autentycznych i trafnych rezultatów w wyszukiwarce Google.
Honeypot
Mehdi z Binga określił test Google jako manipulację wynikami wyszukiwania poprzez wykorzystanie techniki nieuczciwych kliknięć (ang. click fraud) używanej przez spamerów. Bing 'odświeżył’ również swoje wcześniejsze zarzuty wobec Google dotyczące kopiowania pomysłów, itp. Pracownicy Binga wytknęli wcześniejsze oskarżenia wobec Google o manipulowaniu wynikami wyszukiwania i zbieraniu danych klientów z przeglądarki Chrome i systemu Android. Ciekawa wymiana zdań miała miejsce również na Twitterze i nie była to profesjonalna wymiana zdań inżynierów.

Podsumowanie

Ciekawa lista co kto od kogo skopiował znajduje się w artykule Google vs Bing. Jak widać to bardziej złożone zagadnienie – takie spory są też ważną częścią marketingu wizerunkowego. Poza tym nie da się rozstrzygnąć czarne na białym kto jest ofiarą, a kto jest nieuczciwym konkurentem (tak jak nie można wytyczyć jednoznacznych granic między white, grey i black hat SEO). Jak więc osądzić działania zespołu Bing. Z jednej strony prawdą jest, że stosowanie wyników wyszukiwania Google jako czynnika wartości strony jest w jakimś sensie korzystaniem z ciężkiej pracy konkurenta i zapewne jest to wartościowy wyznacznik. Z drugiej strony, czy jest to przestępstwem, jeśli obie z wyszukiwarek wykorzystują dane o zachowaniach użytkowników w Internecie? Google podjęło też temat świadomości użytkowników Internet Explorer o tym, do czego wykorzystywane są ich dane. Ale pod kątem prywatności użytkowników Google też nie ma się czym chwalić. Moralnie konflikt i wzajemne oskarżenia są dwuznaczne.